AnoHana: Tom 1 Rozdział 7

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 7 - Noc Meiko[edit]

Mijała druga noc od powrotu Meiko.

W ciszy bez mrugnięcia okiem spoglądała na pogrążoną w ciemności przestrzeń. Jej oczy były nawet bardziej ponure niż te ciemności. W tej złudnej pustce leżały wszystkie uczucia, o których mogła myśleć Meiko.

Meiko zawsze sprzeciwiała się faktowi, że została zapomniana.

Zawsze kurczowo trzymała się miejsca w swoim sercu, poza wszelką melodią - włożyłaby cały swój wysiłek i siłę w swe modlitwy.

Więc, jej życzenie było kłamstwem.

Meiko uskarżała się - niech kłamczuch zniknie. Niech ujawni swą prawdziwą twarz w promieniach słońca.

Jednakże nie zdołała nawet ułożyć tego w słowa i wypowiedzieć.

Pozostawało jej tylko pozwolić innym osądzić jaką dziewczyna była. Nie mogła narzucić innym jej własnych pragnień.

Bo była takim typem dziewczyny…

Więc aż do teraz wciąż tu była, jeszcze nie znikła i dalej wpatrywała się w przestrzeń. I z upływem czasu jej kontury stawały się coraz wyraźniejsze.

W dodatku Meiko nadal rosła.

Wtedy jej włosy zafalowały na nocnym wietrze.

Rechot żab rozbrzmiewał w ciemności.

- Kum…

Zaczęła naśladować kumkanie żaby. Wszakże żaby tak właściwie nie „kumkają”. Zamiast tego wydają dźwięk jak jakiegoś rodzaju instrument… dźwięk, który tylko żaby potrafią wydawać.

Od kiedy ludzie myślą, że żaby robią „kum”?

(To takie męczące…)

Chciała to jedynie powiedzieć, choć nawet nie do końca wiedziała, co ją tak naprawdę męczyło.

Menma spacerowała dziś wszędzie, włócząc się tu i tam. Zdawała się być głodna, jednak nie miała pewności czy faktycznie jest.

Czas przelatywał w tak powolnym tempie.

Rankiem niebo stało się jasnoniebieskie, w południe błękit zmieszał się z bielą, później stopniowo stapiał się z czerwienią, na noc robiło się ciemnoniebieskie, a ostatecznie czarne jak smoła.

Menma obserwowała te zmiany kolorów z różnych miejsc unosząc głowę wysoko do nieba.

Widziała mnóstwo znanych jej rzeczy w każdym miejscu, mimo to niczego nie była absolutnie pewna. Każda pojedyncza rzecz zmieniła się tu i tam.

- Naprawdę chcę wszystkich zobaczyć.

Wymamrotała Menma próbując powstrzymać napływające jej do oczu łzy.

Nie potrafiłam pójść zobaczyć mojej rodziny. To było tak straszne, że mogłam tylko spojrzeć z dystansu nie ośmielając się podejść bliżej. Ale bez wątpienia nie bałam się ani odrobinę widząc Jintana i resztę.

Mam nadzieję, że moja rodzina zdoła mnie zapomnieć, ale ma też nadzieję, że wszyscy z Super Obrońców Pokoju już nie.

Moje uczucia wyrażały to samo - być Menmą, nie Meiko.


Powrót do Rozdział 6 - Strona Główna Idź do Rozdział 8 - Moja droga Menmo