High School DxD:Tom DX6 Dodatkowy żywot

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Dodatkowy Żywot: Preludium Excalibura[edit]

W pewnym europejskim kraju.

Z powodu rozkazu kwatery głównej Kościoła, ja, Shidou Irina, i Xenovia, udałyśmy się aby zlikwidować wygnanego diabła.

Od kiedy kilka lat temu wybrano mnie na wojowniczkę Kościoła protestanckiego, zajmowałam się eliminowaniem w imię Boga złych duchów, wampirów, diabłów i innych nadprzyrodzonych istot.

Pewnego dnia, po raz pierwszy od dłuższego czasu, wezwano mnie do Watykanu, domu wojowników Kościoła. Ponownie spotkałam tam katolicką wojowniczkę, Xenovię.

– Hej, Irina, wychodzi na to, że znów będziemy razem pracowały.

– Tak, to niepożądane, ale najwyraźniej łączy nas nierozerwalny związek.

Spotkałam Xenovię kilka lat temu. Była z innego odłamu chrześcijaństwa, ale miała takie same aspiracje co ja. Jeszcze przed naszym spotkaniem słyszałam na jej temat różne plotki.

Zabójcza Księżniczka, Demon Zniszczenia, Okrutnica Zesłana przez Boga.

Miała wiele przydomków, ale wszystkie one mówiły o jej stylu walki.

Zanim się spotkaliśmy, wyobrażałam ją sobie jako kobietę o dzikim wyglądzie i byłam rozczarowana, gdy okazało się, że to urocza młoda dziewczyna.

Chociaż jej agresywny styl walki był poza wszelką miarą. Prawdę mówiąc, to każde starcie wygrywała polegając na własnej sile. Być może moim zadaniem było ją powstrzymywać. Jednakże, współpraca z nią nie była trudna….

– To ciasto jest przepyszne, Irino.

Kiedy podczas naszego dnia wolnego zauważyłam, jak objada się ciastem, zrozumiałam, że była taką samą dziewczyną jak ja. Była nieco brutalna, ale zawsze uważnie wysłuchiwała tego, co miałam do powiedzenia. ...Chociaż czasami mnie ignorowała.

Gdy pogłębiłyśmy naszą znajomość, razem przysięgłyśmy walczyć dla naszego Pana, jako posiadaczki Excaliburów.

– Skoro tym razem mamy dwa Excalibury, to powinnyśmy bez trudu poradzić sobie z wrogiem – oznajmiła Xenovia.

Odwiedzałyśmy port w pewnym kraju, gdyż miałyśmy zlikwidować wygnanego diabła.

To zadanie dostałyśmy „przy okazji”, gdyż przyjechałyśmy tutaj wykonać inną misję, i gdy już się z nią uporałyśmy, przydzielono nam kolejne zadanie. Innymi słowy pojawił się wygnany diabeł.

Skoro znalazłyśmy się w pobliżu, to „przy okazji” miałyśmy zlikwidować także jego.

Skoro taki był rozkaz szefostwa, to nie mogłyśmy odmówić, ale nie byłam zadowolona, gdyż chciałam szybko wziąć kąpiel.

– A tak chciałam się wykąpać. Ci księża z pewnością są wredni, skoro tak wykorzystują ludzi – powiedziała nagle Xenovia.

Spokojnie wyraziła na głos to, czego ja nie byłam w stanie powiedzieć. Poczułam się trochę zazdrosna.

Gdy przybyłyśmy do wspomnianego portu, poczułyśmy charakterystyczną, diabelską aurę i ukryłyśmy naszą obecność. To była demoniczna moc, która mogła należeć tylko do diabła.

Demoniczna moc poruszyła nasz szósty zmysł, zupełnie jakby go dotknęła. Można powiedzieć, że coś w rodzaju niewidzialnej grozy pochłonęła nasze ciała. W każdym razie ta groźna atmosfera wywoływała u mnie niepokój.

Demoniczne moce diabłów, które mają złe zamiary, wywoływały u mnie dziwne ciarki.

Kryjąc się za budynkami portowymi, ostrożnie zbliżałyśmy się do miejsca, gdzie demoniczna moc była najsilniejsza.

– To nie jest wysokoklasowy diabeł… – mruknęła Xenovia.

Też to wyczułam.

Nie była to moc wysokoklasowgo diabła. Nawet wśród nich były niezwykle problematyczne i niebezpieczne istoty. Niektóre z wysokoklasowców były tak potężne, że nawet zaprawiony w bojach wojownik miałby problemy.

Diabeł ukrywający się w portowej fabryce, raczej nie jest wysokoklasowcem, pochodzącym z jednej z tych starych, diabelskich rodzin szlacheckich, ale może być wskrzeszonym diabłem, który awansował i zaczął się tutaj ukrywać.

W porównaniu z wysokoklasowymi diabłami z 72 Filarów, którzy byli byli dumni ze swojego pochodzenia, wysokoklasowe diabły, które były poprzednio ludźmi, bez wahania mąciły w ludzkim świecie.

Wprawdzie zbadałyśmy naturę demonicznych mocy tego diabła i niezależnie od tego, czy był wskrzeszony, czy też pochodził z 72 Filarów, nie wykrywaliśmy mocy wysokoklasowca, więc był raczej średnio lub niskoklasowcem.

Prawdę mówiąc, do zlikwidowania wysokoklasowego diabła, była potrzebna spora grupa wojowników Kościoła, gdyż były to wyjątkowo niebezpieczne istoty.

Jednak i tak nie mogłyśmy tracić czujności, gdyż dzięki Diabelskim Pionkom otrzymywali specjalne zdolności, a jeśli dodatkowo posiadali Boski Dar, to sytuacja jeszcze bardziej się komplikowała.

Doszłyśmy do fabryki, z której wydostawały się jakieś opary, więc ukryłyśmy się w cieniu i przyglądałyśmy się okolicy przez lornetkę noktowizyjną, zanim ostatecznie wszystko potwierdziłyśmy.

– Ciekawa jestem, jakiego typu diabła mamy tym razem. Sądząc po unoszącej się dookoła aurze, musi być niskoklasowcem, albo średnioklasowcem – powiedziała nagle Xenovia.

– Najwyraźniej jego tożsamość jest nieznana, ale zapraszał kobiety z miasta, aby przyszły nocą wziąć udział w jakimś rytuale.

– Pewnie satanistycznym, ale chyba nie chodzi o sabat, prawda?

– Chyba nie.

Gdyby tak było, to Kościół zareagowałby już wcześniej. Póki co na razie wiemy, że nie był to sabat. Może w jakiś sposób zwabiał kobiety z miasta, aby tu przychodziły.

– Słyszałam, że gdzieś tutaj ukrywa się jeszcze jeden – powiedziała Xenovia.

Zgadza się. Tak jak mówiła, w tej okolicy ukrywają się dwa wygnane diabły. Nam powierzono zlikwidowanie jednego z nich, tego z portu.

– Najwyraźniej tym drugim ma się zająć Dulio Gesualdo-san – powiedziałam.

Xenovia skinęła z podziwem głową i ujęła w dłoń krzyż wiszący na jej piersi.

– Nawet współczuję temu diabłu, że jego przeciwnikiem będzie najsilniejszy wojownik Kościoła.

Drugim przeciwnikiem ma się zająć Dulio Gesualdo, najsilniejszy wojownik Kościoła, który także odwiedził to miejsce.

Xenovia i ja nie poznałyśmy go jeszcze, ale jego zdolności bojowe były pierwszej klasy i był uważany za wyjątkowego wojownika w całej historii Watykanu.

W końcu wysyłano go, aby w pojedynkę spacyfikował wysokoklasowe diabły, podczas gdy normalnie, na takiego przeciwnika posłano by całą drużynę doświadczonych i zaprawionych w bojach wojowników.

Był wyjątkowy. Pomimo bycia wojownikiem, otrzymał pozwolenie aby osobiście spotykać się z aniołami (słyszałam plotki, że otrzymywał rozkazy bezpośrednio od serafinów). Innymi słowy można powiedzieć, że żył w innym świecie niż my.

Zostawmy jednak tą opowieść na kiedy indziej, gdyż teraz musimy się rozprawić z wygnanym diabłem.

– Jak zwykle zajmę pozycję przy tylnych drzwiach i ustawię barierę, a ty wkroczysz frontowym wejściem – powiedziałam do Xenovi.

To prosta i sprawdzona strategia. Ja odcinam drogę ucieczki, a Xenovia atakuje. Później ja też wkraczam do akcji i łapiemy ich wszystkich. W ten sposób wykonałyśmy wiele naszych misji.

Dobrze, czas się brać do pracy!

– Nie musicie mnie szukać, sam was znalazłem – nagle gdzieś z góry dobiegł obcy głos.

Kiedy spojrzałyśmy na niebo, zobaczyłyśmy jakąś olbrzymią, latającą istotę o dziwnym wyglądzie. To był wielki motyl...nie, to potwór o skrzydłach podobnych do mola. Jednak jego głowa przypominała smoczą.

...Sztuczna bestia, chimera. Zapewne była połączeniem potwornego mola i smoka. Po raz pierwszy widziałam coś podobnego. Wydzielała inną aurę, niż chimery stworzone przez Boga, czy inne, podobne do nich istoty.

Na plecach tego potwora ktoś stał. Był to młody mężczyzna w białym kitlu, który upodabniał go do lekarza, albo naukowca. Najwyraźniej był człowiekiem, którego wskrzeszono jako diabła.

Ponieważ używał chimery, jakiej nigdy wcześniej nie widziałyśmy, było bardzo prawdopodobne, że był alchemikiem powiązanym z potworami.

Ja i Xenovia ściągnęłyśmy nasze białe płaszcze i dobyłyśmy broni. Odwiązałam wstążkę owiniętą wokół mojej lewej ręki i nadałam jej kształt katany.

To był Excalibur Naśladowania. W zależności od woli posiadacza, może przybrać dowolny kształt.

Kiedy spełniałam już pewne standardy jako wojowniczka, ofiarowano mi ten miecz, wraz z błogosławieństwem Niebios. Moje ciało otrzymało też coś nazywanego „czynnikiem”.

Dzięki temu byłam w stanie władać Świętym Mieczem Excaliburem. Nawet wśród tych, którzy byli w stanie używać świętych mieczy, Excalibura mogli otrzymać tylko ci, których „czynnik” był kompatybilny.

Cieszyłam się z głębi serca, gdy otrzymałam tę broń. To zaszczyt. Ponieważ tak jak mój ojciec, który także był użytkownikiem świętego miecza, stałam się Mieczem Boga.

– Zamilcz i zaakceptuj osąd mojego miecza – mówiąc te słowa, Xenovia zdarła tkaninę, w którą zawinięta była jej broń i przyjęła pozycję do walki.

Jej święty miecz to twórca destrukcji, Excalibur Zniszczenia. Nie była jednak sztuczną użytkowniczką tak jak ja, ale naturalną. Była też specjalistką w używaniu wszelkiego rodzaju świętych mieczy i nazywano ją też „Świętą wybraną przez Niebiosa”.

Kiedy mężczyzna stojący na plecach chimery zobaczył nasze święte miecze, jego wyraz twarzy natychmiast uległ zmianie. Sarkastyczny uśmiech, został zastąpiony przez podziw. Święte miecze były śmiertelnie niebezpieczne dla diabłów. Gdy je zobaczył i wyczuł ich moc, pewnie zrozumiał że nadszedł jego koniec.

– T-to święte miecze! Kuu...niech was cholera, wy psy Kościoła! Przybyłyście tutaj, aby przeszkodzić mi w moich szlachetnych badaniach...!

Mężczyzna powiedział coś do chimery, a ona wydała z siebie skrzekliwy dźwięk i zaczęła poruszać się po niebie z niesamowitą szybkością.

Jest szybsza niż myślałam. Trudno ją będzie trafić.

Ja i Xenovia śledziłyśmy jej ruchy wzrokiem, aby znaleźć odpowiednią chwilę do ataku….

– A macie!

Mężczyzna zaatakował nas płomieniami, stworzonymi z demonicznych mocy! Dodatkowo chimera ruszyła na nas z olbrzymią prędkością!

– Co?!

Xenovia i ja uniknęłyśmy ataku i znów byłyśmy gotowe do walki.

– Fuhahahaha! To jeszcze nie koniec! Nie myślcie, że łatwo sobie poradzicie z tą chimerą! – oznajmił wskrzeszony diabeł.

Nie, to był przeciwnik z którym mogłyśmy sobie poradzić, ale z doświadczenia wiedziałyśmy, że wiele technik stosowanych przez alchemików było kłopotliwe. Ta chimera mogła mieć jakieś tajne moce, więc musiałyśmy zachować ostrożność.

Nagle mężczyzna przyjrzał się naszym ciałom. Patrzył na nas lubieżnym wzrokiem i nagle się wściekł.

– C-co...to...za obrzydliwe kupy tłuszczu na waszych klatkach piersiowych...! – powiedział brutalnym tonem, wskazując na piersi moje i Xenovii.

...co? Eeeeee? Nasze p-piersi...? Chyba o to chodzi z tymi kupami tłuszczu, prawda?

Te bojowe stroje które nosiłyśmy pod płaszczami, były zrobione z tkaniny o dużych właściwościach obronnych. Były bardzo obcisłe, więc kształty naszych ciał były doskonale widoczne.

Byłam zawstydzona, kiedy założyłam go po raz pierwszy ale szybko się przyzwyczaiłam, gdy okazało się, jak łatwo jest się w nim poruszać...

Najwyraźniej temu gościowi nie podobały się nasze piersi. O co tu chodzi?

– Dalej moje ukochane dziecko, pozbądźmy się tych rzeczy, które im tylko przeszkadzają! – rozkazał wściekłym głosem mężczyzna chimerze.

Gdy stwór to usłyszał, nabrał wysokości i zaczął tajemniczo poruszać skrzydłami. W jednej chwili z nieba zaczęło spadać coś, co wyglądało jak błyszczący proszek.

Trucizna?

Xenovia i ja od razu zrozumiałyśmy że coś się dzieje, więc zakryłyśmy usta i nosy dłońmi. Chimera zapewne strząsała jakiś pył ze swoich skrzydeł, więc wolałyśmy nim nie oddychać, gdyż nie wiedziałyśmy, jaki może mieć wpływ na nasze ciała.

Chciałam zamachnąć się moim mieczem, aby pęd powietrza rozwiał ten pył. Jednak wtedy mogłoby go znieść w stronę miasta i spowodowałby ofiary wśród niewinnych ludzi.

Jednak teraz znaliśmy jej słabość.

Chimera spowalniała, kiedy rozsypywała ten pył. Kiedy znów zacznie to robić, trzeba będzie ruszyć do ataku i rozciąć tego stwora na pół.

Wymieniłam spojrzenia z Xenovią i obie doszłyśmy do takich samych wniosków, po czym skinęłyśmy sobie głowami.

Mężczyzna wybuchnął śmiechem.

– Fuhahahaha! Ten pył ma niezwykłe właściwości! Piersi każdej kobiety, która będzie go wdychać, zaczną się kurczyć! Posłuchajcie, wielkie piersi to największe zło tego świata. Tylko przeszkadzają! To małe piersi są tym co zmieni i zrewolucjonizuje świat! Przez wielkie piersi kobiety są zasmucone i przygnębione, a mężczyźni przepełnieni seksualnymi żądzami! Wielkie cyce to wróg! Małe i smukłe piersi są tym, czego pragnie świat...!

...P-pojęcia nie miałam, jak powinnam skomentować te słowa.

Przez dłuższy czas wywrzaskiwał te obsesyjne słowa. I-innymi słowy zwabiał tu kobiety, aby r-robić coś z rozmiarem ich piersi?

T-to jest… Powinnam to uznać za wulgarne, czy żałosne...? Hmm, pojęcia nie miałam, jak to ocenić. Po raz pierwszy spotkała mnie podobna sytuacja.

Nagle przypomniał mi się mój przyjaciel z dzieciństwa, którego poznałam, gdy mieszkałam w Japonii. On też uwielbiał kobiece piersi. Ciekawa jestem, co u niego.

─! To nie czas ta takie wspominki.

– Mężczyzna który był zaprzysięgłym wrogiem moich badań, także został wskrzeszony jako diabeł! Tracił swoje wspaniałe, diabelskie moce na złe badania! Próbował powiększać kobiece piersi! To okropne! Przez to musiałem stworzyć coś przeciwnego do niego! Ta chimera ucieleśnia moje zamiary...! Dlatego nie będę tracił na was czasu! Zginiecie tutaj! – oznajmił mężczyzna, wznosząc pięść do góry.

Nagle, kiedy już zebrał dostateczną ilość demonicznej mocy w dłoni i miał nas zaatakować….

Śnieg zaczął padać nad tym portem.

Tak przy okazji, wydało mi się, że temperatura zaczęła nagle spadać. Jednak śnieg i tak nie powinien zacząć padać. Nie ta pora roku na to!

Temperatura zaczynała coraz bardziej spadać, aż nasze oddechy zaczęły w końcu parować.

...Co się dzieje? Czyżby nad tym miejscem wydarzyło się coś nadprzyrodzonego?

─! Nagle coś sobie przypomniałam. Podobno Dulio Gesualdo posiada moc, która umożliwia mu kontrolowanie pogody.

Jeśli to prawda, to czy on stworzył ten śnieg? W takim razie jego moc znacznie przewyższała naszą. Skoro potrafił manipulować pogodą, to jest niczym nadprzyrodzona istota.

Chimera zaczęła się poruszać coraz wolniej.

Ten nagły mróz musiał ją spowolnić.

Nawet jeśli powstała ze skrzyżowania ze smokiem, któremu nie straszna żadna pogoda, to najwyraźniej więcej w niej z owada, skoro tak spowolniła.

Mężczyzna spojrzał w innym kierunku z zaskoczonym wyrazem twarzy, jakby coś zrozumiał.

– Ku...! Czyżby mój sojusznik został pokonany...?!

Patrzył zapewne w kierunku, gdzie swoją misję wykonywał Dulio Gesualdo. Sądząc po jego reakcji, musiało tam już być po wszystkim.

W takim razie my też powinnyśmy zakończmy to szybko!

– Bierzmy go Xenovia! – zawołałam.

Po tych słowach zmieniłam mój miecz w bicz i zaatakowałam chimerę. Bicz owinął się wokół ciał potwora oraz mężczyzny i unieruchomił ich.

Wtedy Xenovia skoczyła, wymachując swoim mieczem.

– To już koniec. Osądzę cię w imieniu Boga!

Cios miecza Xenovi rozpłatał chimerę na pół….

– Ku...to takie upokarzające.

Pojmałyśmy wskrzeszonego diabła.

Mruczał takie rzeczy pod nosem, gdy zabierali go wojownicy Kościoła, którzy tu przybyli. Nie zabiłyśmy go. W końcu nie mógł zostać poddany egzorcyzmom, dopóki nie wyjaśnił, co robił w tym mieście.

Zwłoki chimery także zostały zabrane przez agentów Kościoła. W końcu tylko my pozostałyśmy w tym miejscu.

Nagle postanowiłam sprawdzić stan moich piersi, ale nic nie wskazywało na to, aby ten pył im zaszkodził.

Ponieważ zareagowałyśmy bardzo szybko, nie nawdychałyśmy się tego proszku na tyle, aby nasze piersi zaczęły się kurczyć. Martwiłam się jednak o to, więc postanowiłam że dokładnie się zbadam, jak tylko wrócimy do kwatery głównej.

W końcu dotąd tylko mi rosły, więc byłabym zaskoczona, gdyby nagle zaczęły maleć.

– To chyba oznacza, że wykonałyśmy misję – mruknęła Xenovia.

Było już po zmroku i śnieg przestał padać.

– Fufu – nagle zaczęłam się śmiać.

– Czy coś się stało? – zapytała Xenovia.

– Nie, to nic takiego.

Przypomniałam sobie mojego japońskiego przyjaciela z dzieciństwa i roześmiałam się. W końcu w przeciwieństwie do tego diabła, lubił duże piersi. Kiedy byliśmy mali był taki słodki i niewinny.

Byłam pewna, że wszystko u niego dobrze i stał się porządnym chłopcem. Nie sądzę, aby robił takie wulgarne rzeczy jak ten diabeł. W końcu jest moim cennym przyjacielem.

– Wracajmy do hotelu, Xenoviu. Chcę wziąć kąpiel – powiedziałam do mojej partnerki, uśmiechając się jednocześnie.

– Tak, masz rację Irino.

Spotkajmy się kiedyś ponownie, Hyoudou Isseiu-kun. Gdyby to było możliwe, to chciałabym abyś wyrósł na fajnego chłopaka!

Cofnij do rozdziału drugiego Powróć do strony głównej Przejdź do rozdziału czwartego