High School DxD - Tom 6 - rozdzial 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Żywot 4: Kocham Cię[edit]

Miejscem, do którego dotarliśmy, była… ostatnia ze świątyń. Kiedy wkroczyliśmy do jej wnętrza, naszym oczom ukazało się coś, co przypominało olbrzymie urządzenie.

Było ono okrągłe i przytwierdzone do ściany. Na jego powierzchni rozmieszczone były klejnoty, a także znajdowały się tam tajemniczo wyglądające symbole i znaki.

Czy to miało odwzorowywać coś na wzór magicznego kręgu?

Jednak gdy spojrzałem na środek tego urządzanie, z moich ust wydobył się krzyk:

– Asiaaaaaaaaa!

Była do tego przywiązana! Zdawała się nie mieć żadnych ran! Jej ubrania nie były porwane! To dobra wiadomość! Chyba nic złego się jej nie stało.

– Wreszcie przyszliście. – Z boku urządzenia wyłonił się Diodora Astaroth.

Jego uśmieszek wpienił mnie jeszcze bardziej! Zacząłem odliczanie do Łamacza Ładu! Gdy dobiegnie ono końca, skopię mu zad! Z pełnią mocy! Z pełnią szybkości! Obiję mu tę mordę!

– Ise-san? – Asia na mój głos podniosła głowę i spojrzała się na mnie.

Miała opuchnięte oczy. Musiała płakać. A jej niesamowicie czerwone oczy mówiły mi, że wylała ogromną ilość łez. Przez to doszedłem do chorego wniosku.

– Diodora – powiedziałem. – Powiedziałeś jej o wszystkim?

O tym, o czym opowiadał nam wcześniej Freed. Coś, czego Asia nie powinna była słyszeć. Jednak Diodora tylko się uśmiechnął.

– Tak – odpowiedział. – Opowiedziałem jej o wszystkim. Fufufu, chciałem, żebyście również i wy to zobaczyli. Ten moment, kiedy miała najlepszy wyraz twarzy. Jej mina, kiedy dowiedziała się, że wszystko szło zgodnie z moim planem, była najlepsza. Odtworzyć ją? Była naprawdę cudowna. Wyraz twarzy kobiet powiązanych z Kościołem po ich upadku jest czymś, czym się nigdy nie znudzę, choć widziałem to już tyle razy.

Asia zaczęła szlochać.

– Jednak czegoś mi tu wciąż brakuje – ciągnął dalej. – Asia wciąż ma w sobie nadzieję. Tak, tak, o was mowa. Zwłaszcza ten plugawy Sekiryuutei. To przez ciebie mój plan legł w gruzach, bowiem ocaliłeś Asię. Ta upadła anielica… Raynare. Powinienem był się wtedy tam zjawić, zabić ją i użyć swojego diabelskiego pionka na Asi. Nie podejrzewałem, że zwyciężysz. Potem dowiedziałem się, że jesteś Sekiryuuteiem. To ci dopiero ciekawe. Cały mój plan musiał zostać odłożony w czasie, jednak Asia ostatecznie wróciła do mnie. Wreszcie mogę się nią nacieszyć.

– Zamknij mordę.

Nawet ja nie dowierzałem w to, jak nisko zabrzmiał mój głos. Dla mnie Diodora był zwykłym łajdakiem. Chyba nazywało się to instynktem. Dość dziwne uczucie, ale od Raisera biło identyczne.

Nie, nie. Nie był łajdakiem, a śmieciem, który zostawiał tego pierwszego daleko w tyle! Był pieprzonym sadystą! Taka kupa gówna jak on mówił o miłości do mojej Asi!

Tym razem wkurzyłem się bardziej niż wtedy, gdy Vali powiedział, że zabije moich rodziców. Jednak pomimo faktu, że znajdowałem się na skraju wytrzymałości, to Diodora nie przestał wygadywać swoich bredni.

– Asia jest wciąż dziewicą, nie? Lubię trenować je od samego początku i byłbym bardzo niezadowolony, gdyby została użyta przez Sekiryuuteia.

Ten typek…

– Ach, ale niezłą zabawą może być kradzież twojej księżniczki!

Nie uspokoję się, dopóki nie obiję mu mordy…

– A może uciec się do gwałtu, podczas gdy ona będzie wykrzykiwała twoje imię?

– ZAAAAMKNIJ SIĘĘĘ!

[Łamacz Ładu Smoka Walijskiego!!!!!]

Coś wewnątrz mnie eksplodowało.

– Diodoooora! Jesteś jedyną osobą, której nigdy nie przebaczę!

Utonąłem w morzu czerwonej aury, a moje ciało pokryło się w zbroi płytowej. Wszedłem w stan Łamacza przed końcem odliczania! Może Sacred Gear odpowiedział moim uczuciom?

– Buchou i reszta. Proszę, nie przerywajcie.

– Ise – powiedziała Buchou. – Pokonamy go razem… rzekłabym, ale widzę, że nie ma szans cię zatrzymać. Nie możesz się wycofać, okay?

Buchou udzieliła mi odpowiedzi najlepszej z możliwych. Tak, właśnie tak zamierzałem.

– Ddraigu, słyszysz mnie?

[Co jest, partnerze?]

– Pozwól mi dzisiaj zrobić to, co chcę.

[…W porządku.]

Na mój widok Diodora zaśmiał się z przyjemnością. Jego całe ciało otaczała głęboko czarna aura.

– Hahaha! Niesamowite! A więc to jest Sekiryuutei! Ale wiesz, ja również się wzmocniłem! Wężem od Ophisa, rzecz jasna! Jestem w stanie zabić cię w kilk…

GOOOOOOOON!

Z silnika na moich plecach buchnął ogień, a ja szybkim sprintem zmniejszyłem dzielącą nas odległość.

BĘC!

Posłałem cios prosto w jego brzuch, nie dając mu nawet szansy dokończenia zdania.

– …Ga!

Zgiął się w pół. Jego twarz wygięła się w grymasie bólu. Najwyraźniej nie nadążał za mną. Pchnąłem pięść jeszcze głębiej, próbując przy tym zniszczyć jego wnętrze.

Khe khe…

Wymiotował krwią. Cofając pięść, zapytałem:

– Co z tym zabijaniem, o którym mówiłeś?

Diodora, trzymając się za brzuch, zrobił krok w tył. Na jego twarzy nie dało się już dostrzec tej samej pewności siebie, którą jeszcze przed chwilą miał.

– Ku! – krzyknął. – Coś takiego! Jestem wysokoklasowym diabłem! Krewnym obecnego Maou, Belzebuba! – Wyciągnął rękę przed siebie i wystrzelił mnóstwo pocisków. – Nie ma mowy, żeby taki arystokrata jak ja, przegrał przeciwko tak niskiemu, plugawemu i wulgarnemu wskrzeszonemu diabłu!

Niezliczona ilość pocisków spadła na mnie niczym deszcz. Jednak ja szedłem w jego kierunku, nie próbując ich unikać. Odbijałem pociski ręką i coraz bardziej zmniejszałem dzielącą nas odległość. Nawet jeśli któryś z tych pocisków trafiał mnie, ja, nie zważając na to, posuwałem się do przodu.

Dziękuję ci, smoczy starcze, Tanninie. Ta tortura nie tylko przyniosła korzyści. Mój przeciwnik jest silniejszy od Buchou, jednak ja w ogóle nie lękałem się jego ataków.

[Zgadza się. Trening ze smoczym królem dobrze ci zrobił. W meczu przeciwko Sitri nie mogłeś pokazać jego efektów, ale teraz, nie mając żadnych ograniczeń, jesteś w stanie użyć pełni mocy. Pancerz jest teraz o wiele bardziej stabilniejszy niż podczas meczu przeciwko Sitri.]

Tak, Ddraigu, nie mogłem wtedy użyć całej mojej siły, jednak teraz było inaczej. A mając tego gościa za przeciwnika, mogłem zaatakować go i zabić.

[Pod względem mocy bitewnej jest z ciebie teraz niezły oponent.]

Kiedy wreszcie znalazłem się przed nim, Diodora przestał strzelać, a zaczął uciekać.

GON!

Z silnika na moich plecach ogień buchnął raz jeszcze, a ja w zastraszającym tempie doścignąłem Diodorę. Widząc to, stworzył dookoła siebie mnóstwo ochronnych barier.

– Te od Valiego były o wiele grubsze.

PĘKA!

Moja pięść z łatwością przez nie się przedarła.

BĘC!

Czas na atak w twarz! Wreszcie to zrobiłem! Jeszcze nigdy żaden cios nie sprawił, że czułem się tak dobrze! Z powodu siły uderzenia Diodora wylądował na ziemi. Cała jego twarz była we krwi, a oczy zaszkliły się.

– Boli. Boli. Boli! – krzyczał. – Dlaczego!? Przecież pociski trafiły cię! Moja moc powinna była wzrosnąć dzięki Ophisowi!

Uderzyłem go pięścią otoczoną aurą! Cios prosto w jego brzuch!

– Kha, kha!

Następnie w twarz! To jeszcze nie koniec! Zebrałem całą moc w prawej dłoni i próbowałem uderzyć go z pełnią mocy!

– Nie dam się pokonać takiemu pieprzonemu smokowi! – Wyciągnął przed siebie lewą rękę i utworzył grubą ścianę z aury.

BĘC! BUCH-BUCH!

Moja pięść trafiła w ścianę i cios został zatrzymany. To… Co to w ogóle mogło zrobić!?

– Ahahahaha! Widzisz! Mam więcej demonicznej mocy niż ty! Nie ma mowy, żeby taki idiotyczny Sekiryuutei mnie pokonał!

Wtedy to też, gdy on uśmiechnął się, użyłem mocy Sekiryuuteia.

– A co ty na to, żebym pokazał ci moc tego idioty?

[Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost!]

GOOOOOON!

Z silnika buchnęły ogromne ilości aury, zwiększając tym samym siłę mojego ciosu.

BĘC!

Na ścianie pojawiło się pękniecie.

PĘKA!

Pękła, gdy zwiększyłem nacisk!

– Wybacz, jestem idiotą, więc potrafię używać tylko swojej mocy. Jednak na ciebie powinno to wystarczyć.

– Hee? – Jego mina natychmiastowo uległa zmianie.

– Jesteś powodem płaczu Asi! – krzycząc, zaatakowałem go.

ZGNIATA!

Zgniotłem i wygiąłem w pół jego wystawioną lewą rękę, a następnie zaserwowałem mu cios prosto w twarz!

UDERZENIE!

Moja pięść zderzyła się z jego głową niczym młot! Siła uderzenia była tak wielka, że Diodora został odrzucony daleko w tył i przywalił w kamienny filar. Opadłszy bezwładnie na ziemię, wstał i zaczął krzyczeć:

– To kłamstwo! Nie ma możliwości, żebym został pokonany! Wygrałem z Agares! Wygram również z Baelem! Niemożliwe, abym przegrał w starciu z beztalenciem, jakim jest następczyni Wielkiego Króla! Gremory, która jest taka emocjonalna, nie może być nawet moją przeciwniczką! Jestem Diodora z domu Astaroth! – Kiedy uniósł ręce do góry, wokół mnie pojawiło się wiele ostrych okręgów z demonicznej mocy. Wszystkie zwróciły się w moją stronę i ruszyły niczym rakiety!

Nie dam rady uniknąć ich wszystkich!

Uchylałem się lub uskakiwałem, jednak nie mogłem robić tak w nieskończoność. Próbowałem się bronić ciosami i kopnięciami. Okręgi zginały się w pół i próbowały owinąć się wokół mnie zupełnie tak, jakby posiadały własną wolę!

TRACH!

Jednemu z nich udało się znaleźć najcieńszy fragment mojego pancerza. Zniszczył go w tym miejscu doszczętnie, odsłaniając moje bezbronne ciało.

Kurna… Bolało! Zatem moc w okręgach zbierała się na ich czubku, dzięki czemu udało się im wytworzyć mały otwór w mojej zbroi. Z racji że nie mógł pokonać mnie w bezpośrednim starciu, to zdecydował się na coś takiego…

Niedoczekanie! Przy pomocy obu rąk oswobodziłem się z wszystkich okręgów naraz! Na ziemię zaczęła kapać moja krew, ponieważ rozerwałem je siłą. Diodora chciał użyć tego ataku ponownie, jednak ja, widząc to, odpaliłem silnik na moich plecach i, znalazłszy się przy nim, spróbowałem kopnąć go z wszystkich sił.

TRACH…

Od ścian świątyni odbił się echem pusty dźwięk. Trafiłem go prosto w udo i najwyraźniej zmiażdżyłem jego kość.

– Nieeeeeech cięęę! – Na jego twarzy pojawił się grymas bólu, jednak próbował chwytać się każdej okazji i wyciągnął przed siebie rękę i chciał we mnie strzelić. Nie czekając ani chwili dłużej, zrobiłem to samo. Skumulowałem w dłoni moją smoczą aurę!

DOOOOOOOON!

Z mojej prawicy wystrzeliło czerwone światło, natomiast z dłoni Diodory wyleciał olbrzymi pocisk demonicznej mocy.

DOOOOOOON!

Nasze ataki spotkały się ze sobą i zaczęły się przepychać…

Jednak czymś takim… nie zatrzymasz mnie!

– Naprzód!

[Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost!]

Zwielokrotniona moc mojego Sacred Gear przeszła na mój pocisk, zwiększając jego siłę!

DON!

Smoczy strzał odepchnął jego atak i przeleciał tuż obok Diodory. Moja smocza aura, która właśnie co go minęła, zrobiła ogromną dziurę w ścianie świątyni i powędrowała dalej. Mimo to, on nadal próbował zebrać moc do ataku…

DOOOOON!

Uderzyłem pięścią w ziemię. Cała świątynia zadrżała. Jego oczy niemal wyszły z orbit, gdy zobaczył krater powstały wskutek mojego ciosu. Zaczął się trząść przy akompaniamencie zgrzytających zębów. Specjalnie nie trafiłem, a mogłem. Kurna. Miałem zbyt miękkie serce.

Zbliżyłem się do niego i podniosłem do góry. Otworzyłem przyłbicę swojego pancerza, i, emitując cały czas aurę, patrzałem prosto w jego oczy.

– Nigdy więcej nie waż mi się zbliżać do Asi! – krzyknąłem. – Jeżeli jeszcze raz pokażesz mi się na oczy, to nie będę już taki miły!

Jego oczy wypełniły się najprawdziwszym strachem…

[Partnerze. Jego serce już zostało pokonane. Oczy mówią wszystko – w jego ciało został wlany smoczy strach.]

…Rozumiem, Ddraigu. Puszczę go wolnym. Trzęsie się jak szalony.

– Ise, nie zamierzasz z nim skończyć? – zapytała mnie Xenovia, celując w Diodorą Ascalonem. Jej oczy były pełne niebezpiecznego zimna! Niedobrze. Miała wielką ochotę, aby go zabić! – Może znów położyć łapska na Asi. Nie uważasz, że lepiej będzie, jak teraz pozbawimy go łba?

Była bardzo poważna. Jeżeli któreś z naszej dwójki, ja lub Buchou, by się na to zgodziło, to ścięłaby go. Jednak potrząsłem przecząco głową.

– Jest krewnym Maou – powiedziałem. – Nawet jeżeli pomagał terrorystom, to jego zabicie mogłoby przysporzyć Buchou i jej bratu problemów. Wystarczająco go już poturbowałem.

Buchou wpierw uniosła wysoko brwi, jednak po chwili zamknęła oczy. Była na niego wkurzona, ale musiała przekazać go siłom wyższym, ażeby wymierzyły mu stosowną karę.

Xenovia zdawała się żałować tej decyzji. Wbiła Ascalon w ziemię. Zrobiła to, aby pozbyć się wszelkiej siedzącej w niej złości.

– Rozumiem – powiedziała. – Jeżeli Ise tak mówi, to niechaj tak będzie. Ale.

– Tak, masz rację.

Xenovia wyciągnęła miecz w stronę Diodory, ja natomiast pięść.

– Nie próbuj zbliżać się do Asi! – powiedzieliśmy zgodnie.

Diodora potrząsał głową, a w jego oczach dało się dostrzec strach. Gdy go puściliśmy, poszliśmy do Asi.

– Asiu! – Wraz ze mną, przy urządzeniu zebrali się także inni.

– Ise-san!

Delikatnie pogładziłem jej głowę.

– Przybyliśmy ci na ratunek, Asiu. Hahaha, przecież obiecałem, że będę cię chronił.

Może to z ogromnej ulgi, jakiej doznała, z jej oczu popłynęły łzy radości. W porządku. Jak tylko ją oswobodzimy, schronimy się w podziemiach i będziemy czekać, aż Sensei i reszta wszystko ogarną.

Jednak mina Kiby zmieniła się.

– Nie potrafię tego ściągnąć…

Co!? Niemożliwe! Spróbowałem rozerwać zaciski, które łączyły ją z urządzeniem…

– Cholera! Nie chcą puścić!

Nie ulegały nawet mocy Sekiryuuteia! Wszyscy próbowaliśmy je ściągnąć, używaliśmy świętego demonicznego miecza, jak i świętego miecza, a nawet naszych mocy, jednak one nawet nie drgnęły! Co to miało być!? Jakieś specjalne!?

Nagle Diodora powiedział do nas cichym głosem:

– To daremne. Ze względu na swój mechanizm urządzenie może zostać użyte tylko raz, ale raz wprawione w ruch, samo się nie zatrzyma. Nie zatrzyma się, aż Asia nie użyje swojej zdolności.

– Co masz na myśli?

– To urządzenie jest jedną ze specjalnych barier tworzonych przez posiadacza Longinusa. Tego samego, który utworzył barierę wokół całego pola bitwy. Zatracenie Wymiaru jest najpotężniejszym z Sacred Gear tego typu. Posiadacz, znajdując się w centrum bariery, może tworzyć niezliczone ilości mgły. Potrafi ona zapieczętować wszystko, co znajdzie się wewnątrz niej, a także teleportować do innego wymiaru. Gdy posiadacz osiągnie stan Łamacza Ładu, może tworzyć z mgły dowolne urządzenie typu bariera. Stworzyciel Wymiaru. Bariera raz aktywowana poprawnie, nie przestanie działać.

– Co jest potrzebne do aktywacji i co to urządzenie robi? – zapytał Kiba.

– Do aktywacji potrzeba mnie albo kogoś z nami powiązanego, kto wydałby rozkaz startu. Aktywacja ma zajść również wtedy, gdy zostanę pokonany. Zdolnością tej bariery jest zwiększenie mocy umiejętności osoby więzionej wewnątrz, a następnie odwrócenie jej efektu.

Odwrócenie?

Chwileczkę… W tej samej chwili doszedłem do niezbyt dobrego wniosku… W meczu przeciwko Sitri moc Asi została odwrócona i…

Kiba zdawał się również to pojmować. Zapytał go:

– Jaki miałby być zasięg?

– Całe pole bitwy, a także pokój obserwatorów.

!!

Każdego zaskoczyła ta odpowiedź! Niedobrze! Sacred Gear Asi był bardzo potężny! Leczył nawet diabłów i upadłe anioły! Jeżeli jego efekt miałby zostać przekręcony, a zasięg był tak ogromny…

– Przywódcy każdej frakcji zostaną zabici…!

Wszyscy posinieliśmy! Jeżeliby do tego doszło, to cały świat ludzi, Zaświaty i Niebiosa znalazłyby się w poważnych tarapatach!

– Więc obmyśleli ten plan przy meczu z Kaichou!

Diodora potrząsnął jednak głową.

– Nie, opcja ta została zauważona już jakiś czas temu – powiedział. – Gdy jedna osoba z grupy Sitri użyła tego, potwierdzono, że plan zadziała…

Na twarzy Buchou pojawiła się złość.

– Zdrajca od upadłych aniołów pozostał w organizacji i pożyczył Sonie Odwrócenie. Wtedy to też zebrali potrzebne informacje i teraz je wykorzystują!

Dom Glasja-Labolas. Mecz przeciwko Sitri. Diodora. Za tym wszystkim stała Brygada Chaosu… Kurna. Zatem to urządzenie również było z nią powiązane!

Ddraig, nie możesz czegoś zrobić? Również jesteś Longinusem, prawda?

[Nie, Zatracenie Wymiaru jest nade mną. A w stanie Łamacza jest prawie że niczym nieograniczone. Zapamiętaj to sobie – istnieją Longinusy znaczenie potężniejsze niż Boosted Gear.]

Dlaczego ten skurczybyk wybrał sobie akurat Brygadę Chaosu!?

– Cholera…! Niech to…! Co teraz…!?

Tak się zdenerwowałem, że upadłem na ziemię i waliłem w nią pięściami.

– Ise-san, zniszcz to wraz ze…

– Nie mów takich głupot! – przerwałem Asi. – Jeżeli powiesz coś takiego raz jeszcze, to się wkurzę! Wkurzę się, nawet jeśli to ty!

– A-ale w przeciwnym razie, Sensei i Michał-sama… przez moją moc… Jeżeli ma do tego dojść, to wolę…

Położyłem dłoń na jej ramieniu i odpowiedziałem:

– Ja…! Ja…! Ja obiecałem, że nie dopuszczę, żebyś znowu doświadczyła smutku! Dlatego nie mogę na to pozwolić! Ochronię cię! Tak, na pewno cię uratuję! – Rozpłakałem się. Jednak byłem jak najbardziej poważny. Uratuję Asię.

– Ise-san… – Asia również się wzruszyła i rozpłakała się.

Wobec tej sytuacji powiedziałem do niej z uśmiechem:

– Właśnie dlatego wróćmy wspólnie do domu. Mama i tata czekają na nas. Wróćmy do naszego domu!

GUUUUN!

Urządzenie zostało aktywowane! Cholera! Zaczęło się!

Ostrzelaliśmy je magicznymi pociskami, jednak na jego powierzchni nie pojawiło się najmniejsze pęknięcie… Zatem taka była moc Longinusa większego od Boosted Gear!

…Nie, zaraz…

Wtedy coś wpadło mi do głowy. Spojrzałem na Asię. Tak, były przyczepione bezpośrednio do niej.

– Ddraigu, wierzę w ciebie.

[O co ci chodzi, partnerze?]

Ddraig zapytał ze zdziwieniem w głosie. Dotknąłem jednego z zacisków, które trzymały Asię. Jeżeli niemożliwym było bezpośrednie użycie mocy Ddraiga, to co, jeżeli użyję jej za pomocą wyobraźni?

– Asiu, z góry przepraszam.

– Co takiego? – Przekręciła słodko głowę.

Robię to wszystko po to, aby ją uratować…

Przepraszam!

– Rośnij, ma seksualna żądzo! – krzyknąłem. – Me cielesne pożądanie! Niszczyciel Szat! W wersji Łamacza Ładu!

[Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost! Boost!]

Każdy z klejnotów w mojej zbroi zaczął świecić czerwonym światłem, a cała energia przepłynęła do mojej prawej ręki, którą trzymałem zacisk.

Wyobraziłem sobie nagie ciało Asi! Tak, w stroju Ewy! Zapamiętałem sobie ten widok! Krwawiąc z nosa, ze wszystkich sił wytężałem swój mózg!

Delikatna i gładka bialutka skóra! Mięciutkie ciało! Piękność! Różowiutkie… sutki!

Aż nagle…

PĘKA! PĘKA! ROZRYWA!

Dźwięk pękającego metalu… oraz rozrywanych ubrań! Zaciski zostały zmiecione, a wraz z nimi zakonne ubrania Asi!

– Iya! – Natychmiastowo kucnęła, próbując się skryć.

KRWAWIENIE

Na widok jej wciąż dojrzewającego ciałka krew wypłynęła strumieniem z mojego nosa. Tak! Nawet dzisiaj jej cycuszki były białe i przepiękne!

GUUUN…

Urządzenie przestało pracować. Może to przez to, że Asia została uwolniona.

– Ara-ara. – Akeno-san przy użyciu swoich mocy w trymiga ją ubrała.

– Jak wpadłeś na pomysł, że Niszczyciel Szat zniszczy zaciski? – zapytała Buchou, pukając w mój pancerz. – Czy za pomocą tego możesz zniszczyć wszystko, co ma kontakt z kobietą?

– N-nie jestem do końca pewien – zacząłem mówić – ale zaciski były na jej nadgarstkach i kostkach, więc pomyślałem, że można by to zaliczyć jako część garderoby. Następnie przywołałem sobie obraz jej nagiego ciała i zacząłem sobie ją taką wyobrażać. Może gdybym zrobił wszystko tak, jak zawsze to robię, to nie zadziałałoby to. Myślę, że udało mi się, ponieważ użyłem Niszczyciela w trybie Łamacza, co pozwoliło na zwiększenie jego mocy. Mam nadzieję, że udało mi się to wytłumaczyć.

Dałem jej niezbyt dobre wytłumaczenie, ale tak właśnie było. Buchou przechyliła głowę, mówiąc do siebie:

– Hmm, może jego wyobraźnia i dzikie pomysły również się do tego przyczyniły…

Tak czy inaczej, Asia była cała! Udało mi się także dezaktywować urządzenie! Diodora stracił wolę walki! Wszyscy byli cali! Moje seksualne żądze uratowały moich przyjaciół! Tak! Całkowity sukces!

– Ise-san!

– Asia!

Była już w nowym stroju zakonnym. Wtuliła się we mnie! Chlip… Szkoda, że miałem na sobie tę zbroję, ale cieszyłem się, że była cała!

– Wierzyłam w ciebie… – powiedziała. – Że przyjdziesz i mnie uratujesz.

– Nie inaczej – odpowiedziałem. – Z drugiej strony jest mi bardzo smutno. Dowiedziałaś się czegoś bardzo przykrego, tak?

Jednak ona pokręciła przecząco głową i odrzekła z uśmiechem:

– Nic mi nie jest. Na początku doznałam szoku, jednak teraz Ise-san jest przy mnie.

  • Chlip*! Jaka z niej urocza dziewczyna! Mou! Twój braciszek nigdy nie pozwoli, abyś wyszła za mąż! Będzie cię adorował, bo jesteś przy nim!

– Asiu! – Była to Xenovia ze łzami w oczach. – Tak się cieszę! Gdyby ci się coś stało, ja…

Asia, ocierając jej łzy, wciąż z uśmiechem na twarzy, odpowiedziała:

– Nigdzie się nie wybieram. W końcu Ise-san i Xenovia ochronią mnie.

– Tak! Ochronię cię! Z całą pewnością cię ochronię!

Och, najlepsze przyjaciółki przytulały się. Ich przyjaźń była taka piękna… Kiba i ja… Kurwa, za nic w świecie nie chciałbym go przytulić.

– Buchou-san. Wszyscy. Dziękuję wam bardzo. Przyszliście specjalnie dla mnie… – Ukłoniła się.

Wszyscy odpowiedzieliśmy uśmiechami. Buchou przytuliła ją i powiedziała:

– Asiu, nie musisz mi mówić „Buchou”, gdy jesteśmy w domu. Myśl o mnie jak o starszej siostrze.

– Tak jest! Rias-oneesama!

Przytulały się! Wzruszający widok!

– Cieszęęęęęę sięęęę! Tak się cieeeeszęęę, że Asia-senpai wróciła! – Gasper również płakał. Ach, Koneko-chan nawet głaskała go po głowie.

Chyba możemy już wracać. Urządzenie było zniszczone, więc to powinien był być już koniec. Chyba powinienem dezaktywować mój pancerz, gdy tylko znajdziemy się w podziemiach. Jednak lepiej będzie, jak pozostanę w tej formie do ostatniej minuty. Nie byłoby zbyt ciekawie, gdyby ktoś nas niespodziewanie zaatakował.

– A teraz, Asiu, wracajmy do domu.

– Tak jest! – odpowiedziała. – Jednak przed tym muszę się pomodlić!

– Asiu, a o co będziesz się modliła?

– To sekret – odpowiedziała nieśmiało.

Asia z uśmiechem na twarzy biegła do mnie.

BŁYSK

Przede mną pojawiło się coś bardzo jasnego. W jednej chwili Asia została otoczona przez słupy światła. Kiedy światło zniknęło…

– Asiu…?



Nikogo tu nie było.


Panie, zechciej wysłuchać mej modlitwy.


Proszę, zawsze chroń Iseia-san.


I…


Pozwól mi na dalsze życie przy jego boku…

Cofnij do podrozdziału Uroboros Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Juggernaut Drive